Twierdza kontra najeźdźcy

Zbudowana przez Duńczyków na wzgórzu Toompea twierdza przez wieki opierała się burzliwym kolejom losu – w przeciwieństwie do wielu innych zakątków miasta. Budowla posiada aż 28 wież i jest jedną z najlepiej zachowanych fortec w Europie północnej. Do dziś jej potężne mury wydają się niepokonane. Jednak pierwsze wrażenie myli, gdyż twierdza nie powstrzymała wielokrotnych najazdów Szwedów, Rosjan i Niemców. Nie udało się odeprzeć ani ataków zakonu krzyżackiego, ani napaści Wehrmachtu.

Dziś niegdysiejsi najeźdźcy i sąsiedzi powracają do Tallina jako przyjaciele i turyści. Ze Sztokholmu i oddalonych o zaledwie 80 km Helsinek przypływa tu promem niemal 8 milionów odwiedzających rocznie. Ich liczba dziesięć razy przewyższa liczbę turystów przylatujących do Tallina samolotem.

Chorągiewka na każdym dachu

Schodząc z pokładu promu goście podziwiać mogą niezwykły widok: wznoszące się ku niebu potężne wieże cerkwi Aleksandra Newskiego, które na pierwszy rzut oka wydają się wyrastać tuż zza zabudowań portowych. Konkurencję stanowi równie wysoka baszta o nazwie „Długi Herman”, lecz nad wszystkim zdecydowanie górują kościół Św. Olafa oraz dwa budynki dawnych radzieckich hoteli. Przewyższają nawet Starego Tomasza, który bynajmniej nie jest w Tallinie jedyną chorągiewką dachową. Najpóźniej od XVII wieku każdy szanujący się kupiec montował na dachu swego domu okazały wiatromierz.

Drogę z portu na wzgórze pokonuje się pieszo niemalże tak szybko, jak samochodem. W obu przypadkach jest to jednak w równym stopniu niewygodne, a przyczyną jest wyboisty i podziurawiony asfalt na ulicach Tallina. Stolica „kuleje” również w przenośni. Dwie główne ulice noszą nazwę „krótkiej” i „długiej” nogi miasta – łączą one wzgórze z ratuszem oraz z tętniącą życiem starówką, gdzie sklepy otwarte są non stop.