Wieża armatnia z widokiem na kuchnię

Właśnie w tym miejscu najlepiej odczuć można, iż Tallin wkroczył w nową erę rozwoju gospodarczego, choć nie wszyscy jego mieszkańcy dysponują grubym portfelem. Dawno minęły czasy, kiedy radzieccy funkcjonariusze usprawiedliwiali notoryczny brak wieprzowiny jej domniemaną szkodliwością dla zdrowia. Od wielu lat sklepowe półki uginają się pod ciężarem towarów dostępnych niegdyś tylko na zachodzie.

Dziesięć lat temu Baltic City Paper naliczył w mieście zaledwie dwadzieścia lokali gastronomicznych – dziś jest ich już ponad sto. Znaleźć tu można knajpki meksykańskie, hinduskie, niemieckie, australijskie – najmniej restauracji oferuje kuchnię lokalną. Estońska kuchnia, niczym stolica kraju, także ukształtowana została przez historię, a największy ślad pozostawiły w niej wpływy niemieckie. „Kiek in de Kök“ – tak brzmi zaczerpnięta ze staroniemieckiego nazwa wieży armatniej, skąd w czasach nowożytnych zajrzeć można było wprost do kuchni pobliskich kamienic. Zapewne już wtedy przyrządzano w nich typowo niemiecką potrawę: kiszkę z kwaszoną kapustą.